niedziela, 22 lutego 2015

Wakacje - dzień 95, 96 i 97

W Kochi pogoda i temperatura, każdego dnia są takie same. Gorący, suchy okres trwa tutaj od listopada do maja; na błękitnym niebie świeci słońce, wiele delikatny morski wiatr a powietrze nagrzewa się do 40-stopni. Noce też są bardzo ciepłe, rtęć w termometrze nie schodzi poniżej 25-stopni. Każdy dzień jest tutaj przyjemny, powolny i słodko leniwy. Tkwimy więc w tym błogostanie, starając się oszaleć z nadmiaru dobrych wrażeń.

Nasza Pani domu w kuchni przechodzi samą siebie. Gotuje tak pyszne rzeczy, że przybyło nam chyba po kilka kilogramów. Wczoraj na śniadanie zjedliśmy najlepsze naleśniki w życiu, dzisiaj placuszki ryżowe z zapieczonymi bananami, z sosem ze świeżego kokosa z kardamonem. Kolacje natomiast są trudne do opisania, bo składają się z kilku dań. Przedwczoraj mieliśmy makrele z rusztu, różnego rodzaju sałatki, ryż, ziemniaki i zapiekankę. Jednak naleśniki przeszły nasze wszelkie wyobrażenia, dlatego podajemy przepis:

Farsz - składniki na 4 osoby:
2 orzechy kokosowe
2-4 szyszki kardamonu
5-8 łyżek cukru (czym grubszy, tym lepszy).

Pieczemy naleśniki. Rozłupujemy orzechy i białą masę trzemy na tartce na grube wióry, dodajemy 2-4 szyszki kardamonu (zgniatamy je, żeby wyleciały nasionka - na początku proponuję dodać tylko 2-sztuki) i cukier. Wszystko razem mieszamy i wkładamy stosowna ilość na naleśniki, które możemy dodatkowo zapiec.
 
Placuszki ryżowe z bananami (serwowane ze śmietanką kokosową, ręcznie robioną).
Dni płyną nam jednostajnie i leniwie. Obaj mamy czas na czytanie książek, rozmyślania i snucie marzeń, ale także planów. Codziennie chodzimy na spacery. Kochi przypomina do złudzenia Wenecję - mnóstwo tu uroczych zakątków, kanałów i kościołów nad nimi. Jedyna różnica polega na tym, że jest gorąco i dzięki temu płynąc łódką ciasnymi kanałami, oprócz malowniczych budynków można zobaczyć palmy, egzotyczne kwiaty i motyle, które są tak duże jak ptaki.
Gorąca "Wenecja".
Codziennie jeździmy także na rowerowe wycieczki. Najczęściej płyniemy promem na wyspę Vypin, na której plaże są najładniejsze. Nie używamy głównej drogi, tylko jedziemy przez dwie wioski, zatrzymujemy się w maleńkiej knajpce na kawę i smażone banany, kupujemy tam też wodę gazowaną i dalej podążamy wzdłuż kwadratowych jezior hodowlanych, aż docieramy do plaży. Jeśli jest odpływ, jedziemy linią morza wiele kilometrów, aż w końcu rozbijamy "obóz".
Tuż przed plażą.
Najczęściej budujemy zamki z piasku, choć zmieniamy koncepcje i razu jednego wznieśliśmy stupę, innego - ogromną piramidę. Wczoraj natomiast ulepiliśmy syrenkę, którą przystroiliśmy kwiatami, muszelkami i orzechami kokosowymi, których na plaży jest najwięcej.
Na kawce w wioskowej knajpce.
I to są wakacje, których potrzebowałem. Trzy tygodnie morza, plaży i piasku we włosach każdego dnia. Bawimy się jak dzieci, rozmawiamy jak dzieci i nie robimy nic, co byłoby "poważne".
Kot i Syrenka :)
Wczoraj wieczorem na plaży odbył się koncert hinduskiej grupy rockowej "Decibel" - do dzisiaj szumi mi w uszach. Grali dobrze, jednak przesadzali z długością wstępów. Nieco znudzeni poszliśmy do piwiarni, gdzie chłodziliśmy się piwami do późnej nocy.
Hindusi dają czadu.
Dzisiaj natomiast obudziła nas smutna wiadomość o śmierci Staszki - siostry mamy Marcina. Zaraz po śniadaniu wykonaliśmy kilka telefonów i w dość ponurych humorach pojechaliśmy na Aniyal Beach. Trochę popływaliśmy, ale fale były tak duże, że zrezygnowaliśmy z oddalania się od plaży. Posiedzieliśmy więc na suchym piasku, zjedliśmy zakupione smakołyki a chipsami podzieliliśmy się w wronami.
Karmiąc wrony (indochińskie).
A na kolację mieliśmy Chicken biryani - kolejne niebo w gębie :)

Składniki:
300 g ryżu (basmati),
25g masła,
duża, czerwona cebula,
1 liść laurowy,
3 szyszki kardamonu,
mała laska cynamonu,
2 łyżeczki startego imbiru,
łyżeczka kurkumy,
4 piersi kurczaka (pokrojone w grubą kostkę),
pasta curry (4 łyżeczki, lub po prostu curry w proszku - 1 łyżeczka),
garść rodzynek,
850 ml bulionu (lub lepiej rosołu),
świeża kolendra (garść),
płatki migdałowe (garść).

Należy namoczyć ryż w ciepłej wodzie i potem umyć go w zimnej, aż woda będzie czysta. Następnie w rondelku należy rozgrzać masło, dodać cebulę i liść laurowy. Smażyć aż cebula stanie się przezroczysta. Dodać imbir i smażyć przez kolejne 2-minuty, mieszając. 

Wtedy trzeba dodać mięso i zwiększyć ogień na około 10 minut (do czasu, gdy mięso się zarumieni). Potem ogień zmniejszamy i przez kolejne 5 minut dusimy rumianego już kurczaka. Gdy jest gotowy, wyjmujemy go i do rondla wsypujemy ryż. Mieszamy go i smażymy przez około minutę, dodajemy kardamon, cynamon, kurkumę. Następnie zalewamy go bulionem. Gotujemy przez 15 minut, dodajemy rodzynki, curry i gotujemy przez kolejne 5-7 minut. Woda powinna się już prawie wygotować. Wyłączamy gaz, dodajemy kolendrę i płatki migdałowe, mieszamy delikatnie i zawijamy rondel w koc. Opatulony posiłek odstawiamy na godzinę, najlepiej wkładając zawiniątko pod pierzynkę.

Smacznego :)