wtorek, 3 marca 2015

Wakacje - dzień 106

Jesteśmy w Indiach czwarty miesiąc. Ponieważ nic specjalnego dzisiaj się nie wydarzyło, a słońce prażyło jak oszalałe, zmuszając nas do spędzenia dnia pod wiatrakiem w pokoju, postanowiłem napisać o tym, jaki wpływ na nas ma kraj wszelkich kolorów i zapachów.

Nabyliśmy charakterystyczny dla Hindusów ruch głową. Na początku nas to bawiło, teraz trochę przeraża, bo co będzie, jak tak już zostanie? Polega to na tym, że w odpowiedzi na pytania porusza się głową gdzieś pomiędzy potwierdzeniem, a zaprzeczeniem. Jak ktoś miał beżowego pieska z ruchomą głową w samochodzie, będzie wiedział o co chodzi. To tak, jakbyśmy zamiast „tak” lub „nie”, odpowiadali „o ho ho”.

Przestaliśmy używać papieru toaletowego. Nawyk ten zniknął sam z siebie po tym, jak skończyły nam się zapasy. Korzystamy z wody – w każdej toalecie dostępny jest szlałf zakończony słuchawką. Sam jestem tym zaskoczony, ale uważam, że to bardziej higieniczne rozwiązanie.

Żyjemy wolniej i przeżywamy każdą chwilę w pełni. Śpimy tyle ile potrzebujemy i co zaskakujące – o wiele krócej, niż w Londynie. Wypoczywamy na jawie, nie potrzebujemy więc zbyt długo sypiać.

Przestaliśmy zwracać uwagę na „opakowania”. Patrzymy na to, co w środku. Wygląd zewnętrzny stracił dla nas moc i przestaliśmy oceniać innych po wyglądzie. Poza tym jesteśmy dużo bardziej otwarci na innych, rozmawiamy z ludźmi bez uprzedzeń i mamy mniej towarzyskich zahamowań, niż kiedyś.

Nie wydajemy pieniędzy na rzeczy zbyteczne. Nie odmawiamy sobie niczego, jednak  - już teraz za każdym razem – wybieramy z umiarem rzeczy dobre i tanie.

Targujemy się i negocjujemy – to zupełna nowość.

Zdecydowanie częściej się śmiejemy. I choć zdarzają nam się cięższe chwile, szybciej dochodzimy do siebie.

Częściej: medytujemy, chodzimy, rozmawiamy ze sobą, czytamy, wspólnie spędzamy czas; rzadziej: oglądamy filmy, rozmawiamy z innymi, jemy mięso, słuchamy muzyki, siedzimy w necie; w ogóle: nie przejmujemy się wyglądem, strojem, opinią innych i tym co dzieje się w świecie polityki.

Po utopieniu telefonu okazało się, że w ogóle nie jest mi on potrzebny!
Myślę, że bardzo łatwo jest czerpać z życia garściami – trzeba tylko chcieć. Niektórzy ludzie znajdują tysiące powodów do narzekania lub odkładają wszystko na później. Każdy tylko powinien pamiętać. Jutro może nie nadejść – nasze życie wydarza się tu i teraz.
Notkę to dedykujemy wszystkim i przesyłamy życzenia, by w każdym zakwitły nasiona szczęścia, z których, ponad chmury i wszelkie wątpliwości wyrosną kwiaty szczęścia :)

PS. Dzisiaj odkryliśmy nowy owoc. Początkowo myśleliśmy, że to ziemniak. Skórkę ma jednak aksamitną i jest miękki. Posadziliśmy go o to, że jest nieznanym nam rodzajem kiwi. Dopiero po rozkrojeniu doszliśmy do wniosku, że nie przypomina niczego, co znamy.
Jego smak – i to dziwne – nie przypomina w ogóle owoców. Jest słodki, karmelowy, z domieszką mlecznej czekolady. Coś niewiarygodnego!

Chickoo fruit.