Jesteśmy w Indiach czwarty miesiąc. Ponieważ nic specjalnego
dzisiaj się nie wydarzyło, a słońce prażyło jak oszalałe, zmuszając nas do
spędzenia dnia pod wiatrakiem w pokoju, postanowiłem napisać o tym, jaki wpływ
na nas ma kraj wszelkich kolorów i zapachów.
Nabyliśmy charakterystyczny dla Hindusów ruch głową. Na
początku nas to bawiło, teraz trochę przeraża, bo co będzie, jak tak już zostanie?
Polega to na tym, że w odpowiedzi na pytania porusza się głową gdzieś pomiędzy
potwierdzeniem, a zaprzeczeniem. Jak ktoś miał beżowego pieska z ruchomą głową
w samochodzie, będzie wiedział o co chodzi. To tak, jakbyśmy zamiast „tak” lub „nie”,
odpowiadali „o ho ho”.
Przestaliśmy używać papieru toaletowego. Nawyk ten zniknął
sam z siebie po tym, jak skończyły nam się zapasy. Korzystamy z wody – w każdej
toalecie dostępny jest szlałf zakończony słuchawką. Sam jestem tym zaskoczony,
ale uważam, że to bardziej higieniczne rozwiązanie.
Żyjemy wolniej i przeżywamy każdą chwilę w pełni. Śpimy tyle
ile potrzebujemy i co zaskakujące – o wiele krócej, niż w Londynie. Wypoczywamy
na jawie, nie potrzebujemy więc zbyt długo sypiać.
Przestaliśmy zwracać uwagę na „opakowania”. Patrzymy na to,
co w środku. Wygląd zewnętrzny stracił dla nas moc i przestaliśmy oceniać
innych po wyglądzie. Poza tym jesteśmy dużo bardziej otwarci na innych,
rozmawiamy z ludźmi bez uprzedzeń i mamy mniej towarzyskich zahamowań, niż
kiedyś.
Nie wydajemy pieniędzy na rzeczy zbyteczne. Nie odmawiamy
sobie niczego, jednak - już teraz za
każdym razem – wybieramy z umiarem rzeczy dobre i tanie.
Targujemy się i negocjujemy – to zupełna nowość.
Zdecydowanie częściej się śmiejemy. I choć zdarzają nam się
cięższe chwile, szybciej dochodzimy do siebie.
Częściej: medytujemy, chodzimy, rozmawiamy ze sobą, czytamy,
wspólnie spędzamy czas; rzadziej: oglądamy filmy, rozmawiamy z innymi, jemy
mięso, słuchamy muzyki, siedzimy w necie; w ogóle: nie przejmujemy się
wyglądem, strojem, opinią innych i tym co dzieje się w świecie polityki.
Po utopieniu telefonu okazało się, że w ogóle nie jest mi on
potrzebny!
Myślę, że bardzo łatwo jest czerpać z życia garściami –
trzeba tylko chcieć. Niektórzy ludzie znajdują tysiące powodów do narzekania
lub odkładają wszystko na później. Każdy tylko powinien pamiętać. Jutro może
nie nadejść – nasze życie wydarza się tu i teraz.
Notkę to dedykujemy wszystkim i przesyłamy życzenia, by w
każdym zakwitły nasiona szczęścia, z których, ponad chmury i wszelkie
wątpliwości wyrosną kwiaty szczęścia :)
PS. Dzisiaj odkryliśmy nowy owoc. Początkowo myśleliśmy, że
to ziemniak. Skórkę ma jednak aksamitną i jest miękki. Posadziliśmy go o to, że
jest nieznanym nam rodzajem kiwi. Dopiero po rozkrojeniu doszliśmy do wniosku,
że nie przypomina niczego, co znamy.
Jego smak – i to dziwne – nie przypomina w ogóle owoców. Jest
słodki, karmelowy, z domieszką mlecznej czekolady. Coś niewiarygodnego!
Chickoo fruit. |