Ze sto trzydziestego dnia naszych wakacji niewiele pamiętam. Obudziłem się o 3 w nocy z bólem brzucha i gorączką prawie 40 stopni. Po kilku wizytach w toalecie zacząłem słabnąć i w końcu chodziłem tam trzymając się ściany, bo nie mogłem samodzielnie ustać na nogach.
Przez większość dnia leżałem, bo nie miałem siły siedzieć - patrzyłem w sufit i odpływałem do dziwnych krain i myśli. Zmuszałem się do picia, niestety po każdym łyku było mi niedobrze. Marcin nie czuł się też najlepiej, ale po południu, dzięki tabletkom objawy ustąpiły. Wygoniłem go na miasto i później do kina, bo nie chciałem, żeby siedział przez cały czas przy mnie.
Chciałem posłuchać muzyki, ale od trzech tygodni internet prawie nie działa... pomijając dzień wczorajszy, mam z tego powodu wiele kłopotów.
Chciałem posłuchać muzyki, ale od trzech tygodni internet prawie nie działa... pomijając dzień wczorajszy, mam z tego powodu wiele kłopotów.
Wszystkiemu winne były momo. Poszliśmy na uliczne pierożki. Facet miał dużo ludzi i ciągle dokładał surowe. Mnie trafiła się rozparzona porcja - ciasto było półsurowe. Wiedziałem, że coś jest z nimi "nie tak" - Kot spróbował i stwierdził, że są ok. Zjadłem i zapłaciłem za ignorowanie intuicji.
Dwa wcześniejsze dni były zaś cudowne. Poznaliśmy Moshe z Izraela i jego dziewczynę - Kristinę. Mieszkają w Niemczech, w Berlinie, większość czasu jednak podróżują po świecie. Moshe dodatkowo pracuje przez trzy miesiące w roku w Angoli, z czego żyje przez resztę roku. Są bardzo interesującymi ludźmi i spędzanie z nimi czasu było wielką przyjemnością. Za kilka dni jadą do Izraela, a później do Niemiec, spędzić tam lato.
Galeria na Hauz Khaz. |
Kristina /Niemcy/ i Moshe /Izrael/ na spacerze z nami. |
Sklep z materiałami - satynowa pościel. |
Najmniej chce mi się wracać do świata "poezji i sztuki" - tych wszystkich histerycznych ludzi, którzy sieją nienawiść.Talentu tam mało - zamieszania dużo. Wszystko kotłuje się w jednym sosie i nic poza jarmarcznością z tego nie wychodzi. Myśląc o tym czuję po prostu zwykle obrzydzenie.
Ludzie, których ostatnio poznajemy w podróży są jak diamenty pośród brudu.